Home:>>

nawigacja:

strona_01   strona_02  strona_03   strona_04
 

   Agata w Indiach

  Poniżej widok z grot medytacyjnych w Saspolu. Tam mnisi wyjeżdżają na pół roku czasami krócej czasami dłużej by pobyć w odosobnieniu i potem przejść na kolejny etap ich rozwoju duchowego. Będąc tam, patrząc na takie widoki, a na zdjęciu widać jedną z wód - z których początek bierze Indus (to dolina Indusu) może to nawet już sam Indus, to myślałam, że jednak pobyt przez tak długi okres samemu jest możliwy, tam jest wyjątkowo! 

 

kliknij w obrazek aby powiększyć

Następne zdjęcie to widok z jednaj z Ghomp. Ghompa, to po prostu klasztor, choć to nie do końca adekwatne tłumaczenie, to zwykle kompleks budynków, niemalże wioska cała, najczęściej rozmieszczona na górze, gdzie mieszkają, modlą się, uczą, nauczają itp. mnisi lub... mniszki (raczej nigdy razem :)). 

 
Ta ghompa, dokładnie nie pamiętam czy nazywała się Tang Tok, była opustoszała, troche na uboczu, nawet mnisi gdzieś wyjechali, a ci co pozostali na miejscu nie mówili po angielsku, tylko otwierali nam wszystkie drzwi, które chcieliśmy. Wspaniali! Z nich... z nich po prostu bije szczęście i Cię otacza. Radość z każdej minuty, jakakolwiek by nie była, bo jest :)
kliknij w obrazek aby powiększyć
A to jest najwyższe miejsce na którym w życiu byłam. Przełęcz Thang Lang La, na wysokości 5.375 metrów npm. Druga co do wysokości przełęcz świata. Najwyższa była w pobliżu Leh i miałyśmy tam pojechać, ale nie zdążyłyśmy i jest o jakieś 200 m wyżej. Na Thang Lang La byłyśmy po ok. 10 godzinach podróży, po kilku przełęczach powyżej 4,5 tys., a kazda była mordercza. 
Startujesz z wysokości 3 tys. metrów i kilkukrotnie przekraczasz 4,5 tys. to organizm fiksuje. Trudno sie oddycha, przechodzisz z euforii w apatie. Wtedy czułam sie jak gdybym miała 40 st. gorączkę, a biegałam jak nakręcona nie mogąc oddychać. Euforia!
 

   Obok, to była chyba ghompa Hemis (czasami pisane Himis). Z nazwami to Hindusi mają w ogóle jazdę J. Po pierwsze zmieniają teraz nazwy na te sprzed czasów bycia brytyjska perłą w koronie. Ghandi kiedyś powiedział, ze nazwy maja pozostać przez bodajże 45 lat po odzyskaniu niepodległości brytyjskie, wiec Hindusi cierpliwie czkali i teraz już nie ma Bombaju tylko jest Mumbaj (tak jak przed Anglikami). Ale nazwy miejsc to w ogóle koszmar, bo wszędzie nazywają się inaczej w przewodnikach na rożnych mapach, nawet na wjeździe do miasta jest inna nazwa często niż na wyjeździe. A wracając do Himisu, tu ponoć, wedlug jakiegos rosyjskiego badacza zawędrował Jezus, bo nie wiadomo przecież z Biblii co się z nim przez jakieś 11 lat działo. Jedna z częstszych teorii mówi, ze był własnie w Tybecie, co by wyjaśniało podobieństwa pomiedzy chreścijaństwem a buddyzmem. Są ponoć 

manuskrypty w tej ghompie to potwierdzające. Ale też zbyt dużo na ten temat nie wiem. Myślę, że Jezus dobrze się tam czuł, jeśli tam był. A ten mnich? Był piękny. Stale się uśmiechał. Jego zadaniem było wciskanie knotów do miedzianych (chyba) lampek oliwnych. Inny zalewał je oliwą i zapalał. Magiczne!

następna strona >>>

© Copyright