Jak agent FBI zamawiał pizze
FBI przeprowadziło nalot na
szpital psychiatryczny w San Diego, w którym - jak podejrzewali
agenci biura - doszło do poważnych nadużyć związanych z
ubezpieczeniami medycznymi. Po wielu godzinach przeglądania tysięcy
protokółów kilkudziesięciu agentów po prostu zgłodniało. Ich
szef zadzwonił do pobliskiej pizzerii, żeby zamówić szybki posiłek
dla swoich kolegów. Poniższa rozmowa telefoniczna jest autentyczna
i została nagrana przez FBI (nagrywano wszystkie rozmowy).
Agent: - Dzień dobry. Poproszę o 19 dużych pizz i 87-puszek czegoś
do picia.
Sprzedawca: - Oczywiście. Gdzie mam to dostarczyć?
Agent: - Do szpitala psychiatrycznego.
Sprzedawca: - Do szpitala psychiatrycznego?
Agent: - Tak. Jestem agentem FBI.
Sprzedawca: - Jest pan agentem FBI?
Agent: - Właśnie. Wszyscy tutaj jesteśmy agentami FBI.
Sprzedawca: - I jesteście w szpitalu psychiatrycznym?
Agent: - Tak. I proszę nie próbować wchodzie przez frontowe
drzwi. Zamknęliśmy je. Musi pan wejść od podwórka.
Sprzedawca: - I mówi pan, ze wszyscy jesteście agentami FBI?
Agent: - Tak. Kiedy pan nam to przywiezie?
Sprzedawca: -I wszyscy w szpitalu jesteście agentami FBI?
Agent: - Tak. Siedzimy tu cały dzień i bardzo zgłodnieliśmy.
Sprzedawca: - Jak pan chce za to zapłacić?
Agent: - Mam czeki.
Sprzedawca: - I jest pan agentem FBI?
Agent: - Tak. Wszyscy tu to agenci FBI. Pamięta pan, żeby przynieść
pizze i picie przez tylne wejście? Zamknęliśmy frontowe drzwi.
Sprzedawca: - No cóż, chyba jednak nie przyjadę.